Tajna baza nasłuchowa IDF na Górze Hermon

Tajna baza nasłuchowa IDF na Górze Hermon

508
0
PODZIEL SIĘ

Góra Hermon baza IDF

Wydrążony wewnątrz góry, najdalej na północ wysunięty przyczółek IDF, na wysokości 2224 metrów (7300 stóp) nad poziomem morza, w środku góry Hermon, daje możliwość agentom wywiadu nasłuchiwać ogromnych ilości informacji na temat przeciwnika • Ta wychodząca na Syrię odosobniona placówka elektronicznego nadzoru stanowi pierwszą linię obrony, mającą zapobiec niespodziewanym atakom na Państwo Żydowskie.

Po raz pierwszy, IDF pozwoliło zaprezentować placówkę w mediach, dając rzadki wgląd w tajemnice życia żołnierzy przebywających na najwyższym wzniesieniu w Izraelu, 2.224 metrów nad poziomem morza. Żołnierze siedzą przyklejeni do swoich zestawów słuchawkowych 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. Nasłuchują wszystkiego, co się w Syrii rusza, albo i nie rusza. Cel, to pewność, że Izrael nie zostanie zaskoczony, jak to było 39 lat temu, kiedy państwa arabskie rozpoczęły niespodziewany atak na Izrael podczas żydowskiego święta Jom Kippur, najświętszego dnia żydowskiego kalendarza. Są to nie tylko oczy, ale i uszy narodu.

Placówka znajduje się dosłownie wewnątrz góry, w tunelach wykopanych w 1980 roku jako następstwo wojny Jom Kipur. Poniżej placówki leżą syryjskie wioski, i można zobaczyć stamtąd panoramę całych Wzgórz Golan. Niedaleko od placówki toczą się krwawe walki pomiędzy armią syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada i rebeliantami, a Izrael z uwagą i nie bez obaw śledzi rozwój tych wydarzeń.

Podziemny tunel prowadzi do dolnej części placówki, usytuowanej wewnątrz góry. Właśnie tam trzymane są urządzenia podsłuchowe. Ponadto znajdziemy tam żołnierskie kwatery, jadalnię, salon, siłownię i salę szkoleń. Grube metalowe drzwi wymagają do otwarcia specjalnych kodów, bo wszystko tutaj trzymane jest w tajemnicy, tajne.

Istnieje kilka stref bezpieczeństwa w placówce, obsadzonych przez spadochroniarzy. Pomiędzy poziomami kursuje nieco przestarzała winda.

Górny poziom placówki znajduje się na otwartym powietrzu. Dostrzegamy tu gigantyczne kopuły anten. Mała placówka wygląda jak twierdza jakiejś firmy telefonicznej. Zamontowane urządzenia gromadzą informacje, odszyfrowują kody, wykorzystując do tego celu najnowsze technologie. Stąd odszyfrowane informacje przekazywane są do szefa wywiadu wojskowego, do decyzji decydentów i wojskowych.

„W sercu każdego żołnierza wywiadu leży trauma wojny Yom Kippur”, mówi pułkownik, nie ujawniający swojego nazwiska. „Uczymy najmłodszych żołnierzy, by nigdy nie ryzykować, i jeśli to konieczne, to należy obudzić nawet szefa wywiadu wojskowego w środku nocy, nawet jeśli informacja okazuje się być mniej ważna niż się nam wydaje.”

„Ciąży na nas duża odpowiedzialność. Żołnierze muszą zdecydować, który materiał nadaje się do przetworzenia, a który można zignorować, a to wymaga dużo myślenia, dużo słuchania i wiele zrozumienia.”

■ Czy można powiedzieć, z jakimkolwiek stopniem pewności, że Izrael nigdy nie zostanie zaskoczony ponownie jak to było w 1973 roku?

„Jako oficer wywiadu, nigdy nie idę na łatwiznę. Moment, w którym poczuję się komfortowo, będą musieli mnie zastąpić. Może Izrael nie będzie zaskoczony, jak to miało miejsce podczas wojny Yom Kippur, ale to nie znaczy, że możemy być pewni, że będziemy wiedzieć zawczasu wszystko. Nigdy nie możemy myśleć, że nigdy nie zostaniemy zaskoczeni ponownie.”

Na dole, w centrum nasłuchowym roi się jak w ulu. Jest tu sporo kobiet i mężczyzn, lecz tylko niewielki procent z nich to młodzi ludzie, którzy dopiero rozpoczęli proces selekcji przed ich własciwym wyszkoleniem. Przyjeżdżają tu po sześciu miesiącach w służby wojsku.

Praca trwa na zmiany, po osiem godzin, a operatorzy wierzą, że każda przechwycona rozmowa może uratować życie, i że mają do odegrania kluczową rolę w systemie prewencji i odstraszania.

Kapitan D. jest dziewczyną. Ma 20 lat i duże wscibskie oczy, czarne falowane włosy i przyjemny uśmiech odzwierciedlający zadowolenie, którego nie stara się wcale ukryć. Każdego ranka wyskakuje z łóżka przed 6 rano, aby zdążyć na swoją zmianę na czas, chętna, aby rozpocząć swoją pracę, słuchać arabskich rozmów i przechwycić informacje.

Zaczęła służyć tu około roku temu. Podobnie jak inni, była wyznaczona do tej roli jeszcze przed jej rekrutacją. „W szkole średniej poznałam arabski na najwyższym poziomie i zawsze wiedziałem, że chcę służyć w wywiadzie. I specjalnie chciałam służyć w tym posterunku, na Hermonie. To jest małe i kameralne miejsce, które oferuje ogromne wyzwania i daje dużo satysfakcji.”

„Nie szukałam łatwej służby wojskowej, która byłaby blisko domu. Nie chciałam też służyć w centrum handlowym Azrieli [w sztabie wojskowym w Tel Awiwie – przyp.] cały czas, dzień za kolejnym nudnym dniem. Chciałam iść daleko, nawet w zimie, bo trudno tutaj [dostać się w okresie zimy – przyp.]. Ale to jest to miejsce. To trzon wywiadu wojskowego. To, o czym marzyłam tak długo.”

■ Czy nie boisz się o wybuch wojny właśnie w trakcie twojej zmiany?

„Pewnie, że przyszło mi to do głowy. Zostaliśmy poinformowani jak postępować w takich sytuacjach. Mieliśmy już sytuację, w której wszyscy oglądaliśmy dobry film, i nagle jeden z operatorów wpadł do pokoju i powiedział, że jego grupa przechwyciła na coś dobrego, cenną konwersację.”

Inny żołnierz w okularach dodaje: „Musimy znać arabski, angielski i czasami inne języki. Musimy być dobrze zorientowani w komputerach. Ale jesteśmy także zwykłymi młodymi ludźmi, którzy wiedzą, jak żyć, śmiać się i tańczyć. Nie jesteśmy zawsze tak poważni.”

„Czasami potrzebujemy też trochę odpocząć, więc raz na jakiś czas mamy wieczór zabawy, w pobliżu anten na górnym poziomie. Bierzemy ze sobą zestaw do kawy, siadamy z gitarami i śpiewamy.”

Kapitan D. wtóruje: „Wszyscy jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, czujemy się jak rodzina Po skończonej zmianie, mogę pójść do kina w klubie lub poćwiczyć na siłowni, ugotować dobre jedzenie dla wszystkich w nocy. Po prostu życie po pracy.”

Źródło: Tajna baza nasłuchowa IDF na Górze Hermon