Tel Awiw stanowi kwintesencję współczesnego Izraela. Podczas gdy Jerozolima symbolizuje przeszłość – wielowiekową tęsknotę Żydów za powrotem do biblijnych korzeni – a także przyszłość: obietnicę nadejścia Mesjasza.
Tel Awiw żyje teraźniejszością i doczesnymi przyjemnościami. To miasto wysokich lśniących biurowców, centrów handlowych, złotych plaż, wytwornych restauracji, klubów nocnych, a przede wszystkim niespożytej, zaraźliwej energii. Jeśli Jerozolimę można opisać słowem święta, to do Tel Awiwu najbardziej pasuje określenie sexy.
Oba miasta rywalizują ze sobą o miano stolicy kulturalnej. Muzyka, taniec, teatr i sztuki plastyczne – chyba Tel Awiw góruje nad Jerozolimą w tym względzie. Zresztą, wydaje na tę sferę życia znacznie więcej niż Jerozolima.
Oba miasta różnią się bardzo, ale zarazem istnieją niemal tuż obok siebie, oddalone raptem o 50 minut jazdy samochodem – i tak naprawdę raczej się uzupełniają, niż ze sobą walczą.